sobota, 14 kwietnia 2012

Rozdział 7 część 1

- Jenny, wstawaj! - usłyszałam nagle znany mi głos mojej ciotki. Nie zareagowałam i postanowiłam dalej spać.
- No chyba, że wolisz spóźnić się na koncert, jak tak to możesz spać cały dzień.
- Co? Koncert? Ach tak, zupełnie o nim zapomniałam! - dopiero teraz oprzytomniałam i zerwałam się z łóżka w tempie natychmiastowym.
,,Nie ma to jak zapomnieć o koncercie ulubionego zespołu. Chyba tylko ja tak potrafię'' - pomyślałam i pośpiesznie wzięłam się za konsumowanie zrobionego przez moją ciotkę śniadania.
- A która tak w ogóle jest godzina? - zapytałam z ciekawością i nadzieją w oczach, że może jednak będę mogła jeszcze pospać, a koncert zacznie się dopiero za jakieś 2 czy 3 godziny.
- 13:00, a z tego co wiem to koncert zaczyna się o 14:00, ale jeśli nie chcesz podpierać ścian tylko stać w pierwszych rzędach to radzę się nie zwlekać. - odpowiedziała na moje pytanie, a ja wcale nie oczekiwałam TAKIEJ odpowiedzi.
-Hej, hej...a może by tak wolniej? - rzuciła troskliwie Lucy patrząc, jak  szybko połykam kolejne kromki z moją ukochaną nutellą.
- Nie da rady ciociu! - powiedziałam, a raczej krzyknęłam biegnąc już po schodach w stronę łazienki.
- No okej, okej. W takim razie radziłabym ci się pośpieszyć, bo zostało ci jeszcze jakieś pół godziny nie licząc dojazdu.
- Że co? - byłam trochę zła na ciocię, że nie obudziła mnie wcześniej.
- No mówię, że zostało ci jeszcze... - Lucy wyraźnie podkreśliła ostatnie słowa, ale nawet nie zdążyła dokończyć swojej wypowiedzi, bo jej przerwałam.
- TAK WIEM!
- Dobra, już się nie odzywam - usłyszałam i pobiegłam się ubrać.
Po kilku próbach przebierania się doszłam do wniosku, że ubiorę TO, a włosy rozpuściłam i wybiegłam z pokoju pokazać się cioci, by oceniła ten zestaw.
- No, no. Widzę, że ktoś tu idzie nie tylko na koncert... - powiedziała zabawnie ruszając przy tym brwiami, a ja spiorunowałam ją wzrokiem. Byłam już wystarczająco wkurzona i ona o tym doskonale wiedziała, a mimo to i tak nie darowała sobie złośliwych uwag czy komentarzy.
- Dobra i tak niech już zostanie to, bo nawet jakbym chciała nie ma już czasu na przebieranie się. Podwieziesz mnie ciociu? - zapytałam najmilej jak tylko umiałam + dorzuciłam do tego minę smutnego pieska. I było tak, jak myślałam - zgodziła się bez żadnych ''ale''.
- Wsiadaj do auta, tylko wezmę klucze i już jedziemy.
- Super.
Sprawdziłam tylko jeszcze czy wszystko wzięłam, czyli klucze (tak jakby cioci nie było jak będę wracać), telefon, bilety itd. Ok, wszystko jest.
Biegiem skierowałam się w stronę wyjścia i z niecierpliwością oczekiwałam ciotki.
- No nareszcie! - wykrzyknęłam, gdy ujrzałam ją wychodząca z domu.
_________________________________________________________
Od razu na wstępie chciałabym podziękować osobom, które czytają mój blog i go komentują. To znaczy dla mnie bardzo dużo, bo chciałabym wiedzieć, jak piszę, jakie błędy popełniam i ewentualnie je zacząć poprawiać. Nie ukrywam, ale byłam miło zaskoczona jak zobaczyłam, że jest już ponad 100 wejść. Dziękuję Wam za to!!! Kocham Was!!! <3 ;*


Jest to na razie część pierwsza, bo jakby połączyć to z drugą to wyszedłby całkiem długi rozdział, a ja nie miałabym co dodać następnym razem. A co do tego dodawania, to dodam jutro pod wieczór albo dopiero w poniedziałek, bo muszę jeszcze przeczytać lekturę w ten weekend a mi się strasznie nie chce. Jeszcze żeby to była ciekawa książka to nie, musi być akurat lektura szkolna, ugh...
Tak więc następnego rozdziału spodziewajcie bliżej poniedziałku ;p.

5 komentarzy:

  1. Swietne, dopiero dzisiaj tu natrafiłam i będe czytac. Pozdrawiam i zapraszam do siebie ; *

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialne jak zawsze :) Tak wiem coś o lekturach szkolnych .. Maskara .. Ale nic czekam na nexta ! xxx
    Zapraszam do siebie : http://my-life-and-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. super rozdział i cały blog. Mam nadzieję, że Jennny będzie z Harrym. Wpadaj do mnie http://onedirectionharrystylesopowiadanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski <3 Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń