piątek, 13 kwietnia 2012

Rozdział 6

Gdy byłam już w parku usiadłam na pierwszej lepszej ławce.
- Muszę chwilę odpocząć, nogi mnie już bolą. - powiedziałam sama do siebie.
- Przepraszam, mogę się dosiąść? - usłyszałam nagle. Odruchowo odwróciłam się w stronę, z której dobiegał głos.
Przede mną stała wysoka brunetka z piwnymi oczami, na oko w moim wieku.
- Jasne, siadaj.- odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do niej. Dziewczyna odwzajemniła uśmiech.
- Jestem Emily Blockstone, a ty? - zapytała.
- Jenny Laverence, miło mi.
- Mnie też. Akurat wczoraj przyleciałam tu z USA i jeszcze nikogo nie zdążyłam poznać - zaśmiałam się.
- No, teraz już znasz mnie - rzuciłam i obie się zaśmiałyśmy - Ja też dopiero wczoraj tu przyleciałam, więc nie jesteś sama.
- A skąd jesteś?
- Z drugiego końca kraju. Przyjechałam tu na wakacje i koncert ulubionego zespołu, który grają jutro, a ty? Dlaczego tu przyjechałaś? - nie ukrywam, ale nie wiem czemu ciekawiło mnie to.
- Mama dostała awans w pracy, co było jednoznaczne z przyjazdem tutaj. 
- Więc rozumiem, że jesteś tu całą rodziną?
- Tak. Ej, właśnie, a może chciałabyś poznać mojego brata, Luke'a? Był tu gdzieś, ale zwiał mi z oczu...
- Z miłą chęcią go poznam, ale nie chcę też sprawiać kłopotu.
- Nie sprawiasz, on po prostu lubi od czasu do czasu gdzieś znikać.
- O! Widzę go! - krzyknęła nagle Emily i zaczęła drzeć się w stronę brata.
- No przepraszam, ale jestem tu pierwszy raz i chyba mam prawo się zgubić, no nie? - zapytał gniewnie. Miałam wrażenie, że jakby wzrok mógł zabijać, to właśnie Luke uśmierciłby swoją siostrę.
- Dobra, nieważne. Muszę ci kogoś przedstawić.
Luke wyglądał na trochę zdziwionego moją obecnością. ,,Kurde, kolejny, który ma do mnie pretensje nie wiadomo za co''- pomyślałam.
- Cześć, jestem Luke, Luke Thender, ale mów mi Lucky.
- Hej, a mogę o coś spytać?
-Wal śmiało. - usłyszałam w odpowiedzi.
- Wy naprawdę jesteście rodzeństwem? Przecież macie inne nazwiska i w ogóle, nie podobni jesteście do siebie.
Luke i Emily się tylko zaśmiali.
- Bo widzisz, nie powiedziałam ci o jednym. Lucky jest moim przyrodnim bratem z pierwszego małżeństwa taty.
- Aha... - odpowiedziałam beznamiętnie - Nie wiedziałam.
- Jak każdy, kto widzi nas pierwszy raz - usłyszałam i  zaczęliśmy się śmiać.
Spędziliśmy wspólnie resztę dnia, zdążyłam się z nimi nieźle zakumplować. W ich towarzystwie kompletnie straciłam wyczucie czasu. Ciotka musiała do mnie dzwonić, by dowiedzieć się, co ze mną, bo już chciała zgłosić moje zaginięcie. Fakt, od czasu mojego wyjścia nie dałam jej znaku życia, ani moim rodzicom, a co dopiero Alex'owi, więc pierwsze co zrobiłam po przyjściu do domu to zadzwoniłam do mojej kochanej rodzinki. 
Gadałam z nimi chyba z godzinę, opowiedziałam im o dzisiejszym dniu (pomijając oczywiście to zdarzenie z Louis'em i Eleonor) oraz podróży, a oni mi o tym, że już zdążyli się za mną stęsknić. 
Kiedy skończyliśmy rozmowę była już 22:00. 
- Och...! - westchnęłam ziewając - Muszę się wyspać na jutrzejszy koncert.
I nie wiele więcej myśląc poszłam się wykąpać. Po kąpieli położyłam się w moim nowym przewygodnym wyrku i nawet nie wiem kiedy usnęłam.


5 komentarzy:

  1. świetne: D czekam na kolejne
    http://najamajke.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest świetnee ! Czekam na nexta ! xxx

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow, naprawdę świetnie piszesz :) Czekam na kolejny i zapraszam do mnie
    xstupid-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny <3 Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń