poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Rozdział 11

Na komisariacie siedziałam i czekałam aż mnie przyjmą jak na szpilkach. Tak bardzo się o nią martwiłam. W końcu to przecież moja ciotka i nie wybaczyłabym sobie, gdyby coś jej się stało.
- Może już pani wchodzić. Komendant Owen się panią zajmie. - usłyszałam nagle i pospiesznie weszłam do środka. Zachciało mi się płakać.
- Dobry wieczór - odezwał się policjant szukając czegoś w swoich notatkach.
- Dla kogo dobry dla tego dobry - rzuciłam i z trudem powstrzymałam łzy. Bardzo kochałam swoją ciotkę, nie wiem czy bym przeżyła, gdyby i jej zabrakło wśród żywych.
Komendant słysząc mój już wilgotny ton głosu spojrzał na mnie, po czym dodał z troską:
- Niech pani siądzie i mi wszystko opowie, z najdrobniejszymi szczegółami.
Zrobiłam to co mi kazał, bardzo zależało mi na tym, by jak najszybciej zajęli się tą sprawą.
- Dobrze pani zrobiła przychodząc z tym do nas. Niech się już pani nie martwi, zapewniam, że znajdziemy pani ciotkę całą i zdrową - powiedział mężczyzna i uśmiechnął się do mnie, bym się uspokoiła.
,,Oby to nie były kolejne puste słowa, tylko prawdziwe zapewnienia'' - pomyślałam po czym opuściłam komisariat i skierowałam się ku domowi, z nadzieją, że może jednak ona tam będzie, że nic tak naprawdę się nie wydarzyło i że jak wrócę do domu, to zastanę ją radosną i uśmiechniętą krzątającą się po kuchni (gastronomia była jej hobby).
Była już 23:00. Postanowiłam, że zadzwonię jeszcze raz do cioci, niestety po raz kolejny nikt nie odebrał słuchawki. Słychać było tylko odgłos oczekiwania na połączenie.
Doszłam do domu, nie było jej tam. Pomimo późnej godziny nie miałam ochoty na spanie, wręcz przeciwnie - chciałam ją odnaleźć. Poszłam do parku myśląc, że może tam ją znajdę. I choć wiedziałam, że na pewno jej tam nie będzie i tak nie traciłam nadziei.
- Proszę, ciociu. Znajdź się - powiedziałam w końcu pełnym troski i wilgotnym głosem, a do moich oczy łzy cisnęły się same - Proszę...
Cała zmęczona nieudanym poszukiwaniem i tym całym stresem z tym związanym usiadłam na pobliską ławkę. Zaczęłam płakać jak dziecko. Mimo, że bardzo tego chciałam, nie potrafiłam inaczej.
Rozejrzałam się za siebie, w parku nie było prawie nikogo, tylko może z jakichś pięciu bezdomnych śpiących na obrzeżach parku.
Spojrzałam przed siebie. Stała tam szklana butelka, pewnie po jakimś żulu czy kimś.
Zaczęłam ją delikatnie kopać nogą. Nie wiem czemu, ale coś w środku mówiło mi ,,Rozbij ją! Potłucz i weź kawałek!''. Nieświadoma wtedy niczego zrobiłam to. Nagle poczułam ból w lewej nodze. Spojrzałam na nią i ujrzałam wbity kawałek szkła w moją skórę, z którego coraz bardziej zaczęła wypływać krew. Piekło niesamowicie mocno.
Wyciągnęłam ten kawałek i wzięłam go do ręki. Poczułam, że w sumie nie mam tu już nikogo bliskiego, a samej w tak dużym mieście jakim jest Londyn przetrwać będzie ciężko. Przecież nie powiem rodzicom, co się stało z Lucy, Alex'owi też nie, bo wygada. Poczułam się kompletnie bezradna. Nic więcej nie mogłam już przecież w tej sprawie zrobić, a jednak serce podpowiadało inaczej, że ta cała bezsilność może się skończyć a ból może minąć, wystarczy tylko ten jeden kawałek szkła...
Zmęczona ciągłym i nieustannym płaczem nie myślałam już racjonalnie, logicznie... w ogóle nie myślałam.
Zamknęłam oczy, dotknęłam ostrych krawędzi odłamka, już miałam to zrobić, już było tak blisko, do zetknięcia powierzchni szkła z moją skórą na nadgarstku brakowało już dosłownie kilku mm, gdy usłyszałam   krzyknięcie jakiegoś chłopaka (poznałam po niższym głosie):
- Hej, co ty robisz? Ty... czy ty krwawisz? - usłyszałam jego przerażony i zresztą znajomy głos, nie mogłam sobie tylko przypomnieć skąd go mogłam znać.
 Przestraszona otworzyłam oczy opuszczając przy tym kawałek szkła, który, tak jakby do tego miało dojść, wbił się w moje udo. Przerażona widokiem moich nóg całych we krwi zemdlałam...
Obudziłam się w szpitalu (...)...
_________________________________________________________________________________
No to taki mi dzisiaj wyszedł. Myślę, że się podoba :).
Tak się zastanawiam, czy dodawać rozdziały częściej, ale mniej więcej takiej długości jak ten, czy tak jak dotychczas, ale dłuższe. Rozmyślam nad tymi dwiema opcjami i właśnie nie wiem, która byłaby lepsza. Piszcie co o tym myślicie w komentarzach ;D.
P.S. 
Powodzenia jutro na testach 3 GIM!!!!! Trzymam za Was kciuki...
Pzdr ;*

5 komentarzy:

  1. Aaaw rozdział cuudo ! xx Czekam na nexta . :) Tak ! Ja też trzymam za was kciuki ! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski <3 Kurczę,jak ona mogła to robić ?! Nie no,nie może się jej nic stać ;D Czekam na następny <3
    ps. : Dzięki,przydadzą się :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Dłuuuuuższe i częściej :DD
    Suuuper !

    OdpowiedzUsuń
  4. GenialnooooŚć.!! Czemu przerwałaś.?? ;]

    OdpowiedzUsuń
  5. Wolała bym krótsze ale częściej ...
    Czekam Nn :)

    OdpowiedzUsuń