piątek, 20 kwietnia 2012

Rozdział 10

Koło niej stali jacyś chłopcy, nie znałam ich. Emily widząc mnie, powiedziała im coś (niestety nie usłyszałam co) na co oni sobie poszli. Gdy do niej podeszłam od razu zapytałam:
-Kto to był?
-Ale kto? - zapytała.
Czy ona uważa mnie za idiotkę? Chyba nawet głupi się domyśli, o kogo chodzi.
Dziewczyna widząc moją minę od razu zorientowała się, co miałam na myśli.
- Ach, oni? Poznałam ich dzisiaj rano w parku. Całkiem fajni goście.
- Aha, to spoko. - powiedziałam i uśmiechnęłam się. Ona zrobiła to samo.
- To jacy oni są i przede wszystkim, kim oni są? - spytałam w końcu umierając z ciekawości. Wydawali się być fajni, no i - ładni xd.
- Ten szatyn to Chris, a blondyn to Diego.
- Diego? - ,, dziwne imię'' pomyślałam i nie ukrywałam zaskoczenia.
- Tak, nie jest stąd, więc chyba rozumiesz...
- Tak, to wszystko wyjaśnia - powiedziałam, po czym wypytywałam ją o szczegóły i ich charakter.
Emily posłusznie na na te wszystkie pytania odpowiadała z entuzjazmem. Ani się obejrzałyśmy, a już minęły 2 godziny.
- Dobra, pora się zbierać.
- Czekaj, odprowadzę cię. - zaproponowała Emily, a ja nie zamierzałam protestować.
Szłyśmy ulicą i gadałyśmy o tym, jak spędziłyśmy dzień. Ja opowiedziałam jej o koncercie i One Direction, a ona mi co robiła dzisiaj z Chrisem i z Diego.
Z tego co mi o nich opowiadała, wywnioskowałam, że są całkiem normalni. Tacy dobrzy kumple, ale kto wie, może jednak się mylę...
Szybko doszłyśmy do mojego domu, przytuliłyśmy się na pożegnanie i umówiłyśmy na nocny spam na fb.
,, Ciociu Lucy, szykuje się nieprzespana noc!!!'' - w duchu już nie mogłam się tego doczekać.
 Nastała upragniona godzina, a mianowicie - 22:59.
- Nasz nocny spam czas zacząć!!! - wykrzyknęłam na całe gardło i mogę się założyć, że tam, po drugiej stronie monitora, Emily zrobiła dokładnie to samo, co ja.


Poszłam spać o 3:43. Wymiękłam, jednak takie spamowanie nie jest stworzone dla mnie. ,, A szkoda'' - pomyślałam i zasnęłam kamiennym snem.
Obudziłam się grubo po 15:00. To i tak rekord, zważywszy na dzisiejszy spam.
Zeszłam do kuchni w celu zrobienia sobie śniadania, ale nagle zorientowałam się, że Lucy nie ma w domu.
- Pewnie gdzieś wyszła i zaraz wróci - pomyślałam i zaczęłam się brać za robienie sobie omleta.
Jednak minęła 2 godzina, 3, 4, a jej dalej nie było. Postanowiłam poszukać jakiejś karteczki, którą mogła dla mnie zostawić, ale żadnej takiej nigdzie nie było.
Zadzwoniłam do niej - nie odbierała.
- No co z nią? Gdzież ona jest?! - wykrzyczałam, bardzo się o nią martwiłam.
Była już 20.00, a jej dalej nie było.
- Idę na policję - powiedziałam i wyszłam.

6 komentarzy:

  1. no zapowiada się ciekawie ;DD Wchodzę to cały czas żeby zobaczyc czy nie ma następnego rozdziału, a tu miłe zaskoczenie! Jest xD Nie moge sie doczekac kolejnego! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo Mi się podooba !
    Pisz dłuższe, błagam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. fajnee !!
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;d

    OdpowiedzUsuń
  4. Ooo akcja się rozkręca i trochę dramatu ! xd Rozdział mega i czekam na nexta ! xxxx

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny <3 Ciekawe,co się z nią stało... Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń