Koło niej stali jacyś chłopcy, nie znałam ich. Emily widząc mnie, powiedziała im coś (niestety nie usłyszałam co) na co oni sobie poszli. Gdy do niej podeszłam od razu zapytałam:
-Kto to był?
-Ale kto? - zapytała.
Czy ona uważa mnie za idiotkę? Chyba nawet głupi się domyśli, o kogo chodzi.
Dziewczyna widząc moją minę od razu zorientowała się, co miałam na myśli.
- Ach, oni? Poznałam ich dzisiaj rano w parku. Całkiem fajni goście.
- Aha, to spoko. - powiedziałam i uśmiechnęłam się. Ona zrobiła to samo.
- To jacy oni są i przede wszystkim, kim oni są? - spytałam w końcu umierając z ciekawości. Wydawali się być fajni, no i - ładni xd.
- Ten szatyn to Chris, a blondyn to Diego.
- Diego? - ,, dziwne imię'' pomyślałam i nie ukrywałam zaskoczenia.
- Tak, nie jest stąd, więc chyba rozumiesz...
- Tak, to wszystko wyjaśnia - powiedziałam, po czym wypytywałam ją o szczegóły i ich charakter.
Emily posłusznie na na te wszystkie pytania odpowiadała z entuzjazmem. Ani się obejrzałyśmy, a już minęły 2 godziny.
- Dobra, pora się zbierać.
- Czekaj, odprowadzę cię. - zaproponowała Emily, a ja nie zamierzałam protestować.
Szłyśmy ulicą i gadałyśmy o tym, jak spędziłyśmy dzień. Ja opowiedziałam jej o koncercie i One Direction, a ona mi co robiła dzisiaj z Chrisem i z Diego.
Z tego co mi o nich opowiadała, wywnioskowałam, że są całkiem normalni. Tacy dobrzy kumple, ale kto wie, może jednak się mylę...
Szybko doszłyśmy do mojego domu, przytuliłyśmy się na pożegnanie i umówiłyśmy na nocny spam na fb.
,, Ciociu Lucy, szykuje się nieprzespana noc!!!'' - w duchu już nie mogłam się tego doczekać.
Nastała upragniona godzina, a mianowicie - 22:59.
- Nasz nocny spam czas zacząć!!! - wykrzyknęłam na całe gardło i mogę się założyć, że tam, po drugiej stronie monitora, Emily zrobiła dokładnie to samo, co ja.
Poszłam spać o 3:43. Wymiękłam, jednak takie spamowanie nie jest stworzone dla mnie. ,, A szkoda'' - pomyślałam i zasnęłam kamiennym snem.
Obudziłam się grubo po 15:00. To i tak rekord, zważywszy na dzisiejszy spam.
Zeszłam do kuchni w celu zrobienia sobie śniadania, ale nagle zorientowałam się, że Lucy nie ma w domu.
- Pewnie gdzieś wyszła i zaraz wróci - pomyślałam i zaczęłam się brać za robienie sobie omleta.
Jednak minęła 2 godzina, 3, 4, a jej dalej nie było. Postanowiłam poszukać jakiejś karteczki, którą mogła dla mnie zostawić, ale żadnej takiej nigdzie nie było.
Zadzwoniłam do niej - nie odbierała.
- No co z nią? Gdzież ona jest?! - wykrzyczałam, bardzo się o nią martwiłam.
Była już 20.00, a jej dalej nie było.
- Idę na policję - powiedziałam i wyszłam.
no zapowiada się ciekawie ;DD Wchodzę to cały czas żeby zobaczyc czy nie ma następnego rozdziału, a tu miłe zaskoczenie! Jest xD Nie moge sie doczekac kolejnego! ;*
OdpowiedzUsuńBardzo Mi się podooba !
OdpowiedzUsuńPisz dłuższe, błagam :)
postaram się ;D ;*
Usuńfajnee !!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie ;d
Ooo akcja się rozkręca i trochę dramatu ! xd Rozdział mega i czekam na nexta ! xxxx
OdpowiedzUsuńŚwietny <3 Ciekawe,co się z nią stało... Czekam na następny <3
OdpowiedzUsuń